Details for this torrent 

Black River - Trash (2010) [mp3@320]
Type:
Other > Other
Files:
14
Size:
95.64 MiB (100289330 Bytes)
Uploaded:
2010-12-13 16:27:03 GMT
By:
eifmspfjr
Seeders:
0
Leechers:
1
Comments
0  

Info Hash:
3557EF4B600622F7C33384E0E84ADD713011E84B




(Problems with magnets links are fixed by upgrading your torrent client!)
1. DESERT RIDER
2. OUT of CONTROL
3. FREE MAN (accoustic)
4. AMERICAN WAY
5. SYMMETRY
6. LOCOMOTIV
7. LIARS
8. UNLUCKY IN HELL
9. FREE MAN (orchestration)
10. TOO FAR AWAY (live)
11. NIGHT LOVER (live)
12. PUNKY BLONDE (live)



BLACK RIVER ma dla swoich fanów niespodziankę! To album zatytułowany „Trash”, do którego idealnie pasuje określenie \"wydawnictwo specjalne\". Płytka znajdzie się w sklepach już 6 grudnia i znajdzie się na niej dwanaście kawałków. Szczegóły przybliża nam Kay: \"Pogrzebaliśmy w śmieciach i jest płytka, którą nazwaliśmy \"Trash\". Wydawnictwo specjalne... bo ciężko to nazwać inaczej. Znalazły się na nim rzeczy, które z jakichś względów nie trafiły na nasze dwie pierwsze płyty. Wynika to z tego, że zawsze celowo przygotowujemy za dużo materiału. Następnie bierzemy wszystko i staramy się poukładać to w jakąś całość. I nie ma, że boli, coś zawsze musi odpaść, bo nie pasuje do danej układanki. Ale jak teraz tego słucham, to zastanawiam się właściwie czemu odpadły właśnie te kawałki, a nie inne. Na dzień dzisiejszy wydają mi się bardzo dobre, a nawet o wiele lepsze od rzeczy które wtedy weszły, ale dzięki temu mamy dziś przed sobą bardzo mocne wydawnictwo. Nazwa płyty jest nie przypadkowa, bo właściwie oddaje jej klimat i to, co się na niej zawiera. Na 12 numerów przypada np. kawałek instrumentalny - pierwotne outro do jednej z płyt. Znalazły się też wspomniane wyżej numery, które wcześniej nigdy nie ujrzały światła dziennego. Znajdują się tam również dwie odważne wersje Free Man\'a w bardzo klimatycznym ujęciu. Diabelsko odmieniony przez producencką robotę Oriona \"Unlucky in Hell\", a na koniec prawdziwie pomarszczoną wisienkę na torcie w postaci fragmentu koncertu w Warszawie. Nieco szokujące, bo bez plastyki w studiu, a więc nagie i brudne, zebrane prosto z desek Stodoły. Dzięki temu mamy dziś przed sobą bardzo mocno fermentujące wydawnictwo.\"

File list not available.